czwartek, 14 stycznia 2016

Moj Letni azyl

Dlaczego Letni azyl


     Od ponad 30 lat jestem posiadaczką działki. Nazywam ją letnim azylem, gdyż spędzamy na niej - ja i moja rodzina- każdą wolną, wiosenno - letnią, słoneczną chwilę.
Daje nam wypoczynek, odskocznię od codziennego, miejskiego życia, pozwala na integrację z przyrodą.
     Forma wypoczynku na łonie natury zależy od sytuacji, potrzeby chwili, samopoczucia. Najczęściej, jeżeli nie ma jakiejś szczególnej mobilizacji, rodzinnego grilla, gości w odwiedzinach, każdy wypoczywa wg własnego uznania.
Normą jest czytanie, opalanie się,  a nawet odsypianie wczesnych pobudek do pracy czy szkoły, jeśli jeszcze nie ma upragnionych wakacji. 
    Oczywiście dla mnie i mojej córki, to najczęściej odpoczynek czynny, bo na działce, jak powszechnie wiadomo zajęcia nigdy nie zabraknie. Niestety, reszta rodzinki wychodzi z założenia "Ja nie kret, w ziemi ryć nie będę", więc to my musimy kopać, sadzić a potem plewić. Dobrze, że chociaż nie mają wstrętu do kosiarki i raz na tydzień, ktoś się zlituje i zabawi się w fryzjera trawki. 
A jest co kosić, bo działka ma prawie 1000 m2. Jest na niej więc miejsce na niewielkie ok.10 m2 oczko wodne z rybkami i żabciami, basen  o poj. 4000 litów wody, aby się było można schłodzić, gdy słoneczko mocno przygrzewa i dość duży trawnik, aby można pograć w siatkówkę, badmintona, jeśli najdzie młodzież ochota w czasie, gdy nie siedzą z nosem w smartfonie, laptopie lub książce.Szkoda tylko, że to lato u nas tak krótko trwa i nie zawsze spełnia kryteria zarezerwowane dla m-cy letnich :)